Dalej poszło już z górki. Kilka kominków i jestem pod podstawą na 2000m. Lecę na północ. Po zachodniej stronie standardowo buduje się wielka chmura z deszczem. Obserwuję ją i lecę mocno na wschód. Grupa glajtów leci jej krawędzią i lecąc po prostej zyskuje sporo metrów. Mnie dusi do poziomu krzaków. To był ten moment, gdy źle obstawiłem. Wygrzebałem się z zupełnego parteru po pół godzinie. I tu zmiana, ja minąłem chmurę z deszczem i lecę równo na północ, a mocno z przodu mali i Bubu skaczą daleko na wschód w stronę nowego szlaku. Mnie dzieli wielki błękit do chłopaków.
Trudno lecę dalej. Chmury układają się w zwarty szlak. Tnę po prostej, boję się trochę tych chmur zaczynają się zbijać. Nie podkręcam. na wysokości Bingary zaczyna kropić. Ląduję. A pod samą podstawą, na 3000m śmiałkowie lecą. Zdecydowanie nie sa z cukru, bo ulewny deszcz im nie straszny. Sumo razem z Fiemką zbierają mnie błyskawicznie i jedziemy dalej, za malim i Bubem, którzy w tym czasie byli daleko na wschód od nas, gdyż 20km wcześniej uciekli spod tej chmury.
Finalnie mali ląduje pierwszy, a bubu leci aż do zachodu Słońca i wygrywając task wygrywa zawody. Mali jest pierwszy w klasie sport i drugi w klasie serial, a w klasyfikacji generalnej jest 4. Ja kończę zawody na 13 miejscu z czego się cieszę. W zawodach brało udział 116pilotów.
Teraz zostaje spakować się i wracać. Ale o tym będzie jeszcze jedna opowieść :-)
brawo chlopaki,
OdpowiedzUsuń