2011/04/25



Gdy wieje od morza powietrze nad plażą jest laminarne. Wiatr nie ma przeszkód które spowodowały by zawirowania. Wieje równo. Lot w takich warunkach jest bardzo przyjemny, gładki.

Gdy wieje od lądu i słońce mocno świeci powietrze nad tą sama plażą jest turbulentne. Powietrze żyje. Rusza się. Promienie słońca nagrzewają dachy budynków i sosnowe lasy. Gdy przelatuję nad (lub za) nimi czuję jakby ktoś otworzył piekarnik pode mną. Bucha ciepłe powietrze.

Zwykła turbulencja jest logiczna. Każda przeszkoda na drodze wiatru powoduje zawirowania. Wiatr wlewa się jak rzeka w doliny zmieniając lokalnie kierunek. Zderzają się masy powietrza, włażą jedna na drugą, lub interferują. Zwykła turbulencja daje się przewidzieć. Ma uzasadnienie. Można ją zobaczyć poprzez chmury, czy dymy. Można też ją sobie wyobrazić, więc nie zaskakuje. Oczywiście na to trzeba praktyki i doświadczenia by oswoić niewidzialne, przeźroczyste zjawiska.

Od czasu do czasu jest tak, że nic nie działa. Bezchmurne, leniwe ciepłe popołudnie maskuje dynamikę powietrza, w którym dzieje się jakaś rewolucja. Jakiś bunt. Wrażenie jest okropne. Jakby się było mrówką na wielkim prześcieradle, rozciąganym i trzepanym na raz przez kilka osób. Tylko aby się o tym przekonać trzeba wystartować.

Dziś wiało od morza. Było bezchmurne, późne popołudnie. Słońce nie było mocne. W prognozie wiatr słaby, na starcie też. Gdy wystartowałem miałem wrażenie że znajduje się pralce która zwariowała. Raz wirowała w lewo raz w prawo by następnie przejść w tryb płukania bez zwolnienia obrotów, i nagle się zatrzymać. i znów od nowa... Co chwilę wiało z innego kierunku. Lecąc po prostej leciałem z prędkością 30km/h by za moment lecieć 70. Nie wiem co spowodowało takie zamieszanie. Może "jet stream" wiejący z prędkością 300km/h wiele kilometrów nad ziemią zahaczył dolne warstwy? Może w powietrzu jak na wodzie rozeszła się jakaś fala? Nie wiem. Wiem jedno. W takie dni lepiej pozostać na ziemi...