2011/11/29

aukcja fotografii kolekcjonerskiej

sroga zima, #3, edycja 1/9 + 2ap  /  harsh winter #3, edition 1/9 +2ap papier: hahnemuehle photorag 308 gsm, tusz: epson ultrachrome k3,wymiary odbitki 60x90, w oprawie 100x70cm.
W ramach 9. edycji projektu Fotografia Kolekcjonerska odbędzie się wystawa i aukcja fotografii polskich fotografów, w tym mojej  srogiej zimy. Projekt organizowany jest przez portal FotografiaKolekcjonerska.pl i Dom Aukcyjny Rempex przy współpracy Portalu Rynku Sztuki Artinfo.pl oraz Związku Polskich Artystów Plastyków.

Wernisaż wystawy: 24.11.2011, godz. 19.00
Aukcja: 6.12.2011, godz.19.00 (na zakończenie wystawy)
Miejsce: Galeria DAP przy ul. Mazowieckiej 11a w Warszawie

więcej informacji

9th edition f Fotografia Kolekcjonerska project will be organised photography auction. Project is hosted by portal FotografiaKolekcjonerska.pl and auction hause Rempex with Artinfo.pl and ZPAF. 

Exhibition opening: 24.11.2011, 7pm 
Auction: 6.12.2011,.7pm 
Place:  Galeria DAP, ul. Mazowiecka 11a, Warszawa

2011/09/20

Zaproszenie na wernisaż wystawy - Kowalski Wiech - finaliści konkursu Leica Oscar Barnack Award

Leica Gallery Warszawa i Polska Agencja Fotografów FORUM zapraszają na wystawę fotografii Kacpra Kowalskiego i Tomasza Wiecha, finalistów tegorocznej edycji międzynarodowego konkursu Leica Oskar Barnack Award 2011. Wernisaż rozpocznie się 22 września o godz. 19:00.  

Leica Gallery Warszawa
Centrum Handlowe BlueCity
Aleje Jerozolimskie 179, poziom +1
Warszawa

2011/09/14

SROGA ZIMA! w krakowie


Termin: 15 września o 19:00
Lokalizacja: Galeria Pauza, ul Floriańska 18/5 (II piętro/2nd floor), 31-021 Kraków
Wydarzenie: Wernisaż wystawy fotograficznej SROGA ZIMA

2011/08/20

KLARA SAAB POWER


JEŚLI PLANUJECIE KUPIENIE ŚCIGACZA:

16 października na aukcji charytatywnej zlicytowany zostanie kompleksowo zmodyfikowany Saab 9-5 z 1998 roku. Dzięki swapowi silnika (blok B234, głowica B235), większej turbosprężarce (TD04HL-15 z modelu Aero) oraz nowemu oprogramowaniu komputera sterującego pracą silnika (dzieło Coobcio Garage) Saab już dziś legitymuje się mocą na poziomie 262 KM, a prace wciąż trwają. Ponadto samochód wyposażony został w bardziej wydajny układ hamulcowy, fotele z wersji Sport Vector, aluminiowe obręcze kół o śr. 17” dodatkowo pokryte karbonem metodą hydrografiki www.hydrotransfer.pl oraz kilka stylistycznych smaczków we wnętrzu.

Dochód ze sprzedaży tego samochodu zostanie w całości przekazany na leczenie 2-letniej Klary Handke, o której Wam wielokrotnie pisałem. Trzy osoby wylosowane spośród wszystkich licytujących otrzymają zaproszenie na lot wiatrakowcem nad Pomorzem. www.wiatrakowce.org


Dobry samochód, jeszcze lepszy cel. Zachęcam!! Więcej informacji na stronie www.klara-power.pl

2011/07/14

Leica Oskar Barnack Award




reportaż "Powódź z lotu ptaka - Sandomierz 2010" znalazł się w finale konkursu Leica Oskar Barnack Award. Bardzo się cieszę że wśród 10 finalistów znalazł się także Tomek Wiech, Super!

reprodukcja ze specjalnego wydania magazynu LFI. (Leica Fotografie International) poświęconego konkursowi Leica Oskar Barnack Award.

Opis serii z komentarzem LOBA do powiększenia i poczytania z lewej strony.

2011/07/05

prawdziwe ujęcie z lotu ptaka / znalezione w sieci


tu jest link do oryginalnego ujęcia zgłoszonego przez użytkownika Youtube o nicku opica1983

2011/06/24

Polsko z LOTu ptáka


projekt planszy otwierającej: www.f11.art.pl

"1.7.2011-31.8.2011 Ambasada RP, Valdštejnská 8, Praha 1. Výstava unikátních leteckých snímků Polska fotografa Kacpra Kowalského, laureáta ceny World Press Photo a dalších významných světových ocenění, na plotě polské ambasády.Kowalski ukazuje z nezvyklé perspektivy a díky kontrole obrazu, jež je mu jako pilotovi a fotografovi vlastní, vzory, symetrie a asymetrie, které se obvykle nedají spatřit lidským okem. Výstava se koná díky podpoře Polských aerolinek LOT."

2011/04/25



Gdy wieje od morza powietrze nad plażą jest laminarne. Wiatr nie ma przeszkód które spowodowały by zawirowania. Wieje równo. Lot w takich warunkach jest bardzo przyjemny, gładki.

Gdy wieje od lądu i słońce mocno świeci powietrze nad tą sama plażą jest turbulentne. Powietrze żyje. Rusza się. Promienie słońca nagrzewają dachy budynków i sosnowe lasy. Gdy przelatuję nad (lub za) nimi czuję jakby ktoś otworzył piekarnik pode mną. Bucha ciepłe powietrze.

Zwykła turbulencja jest logiczna. Każda przeszkoda na drodze wiatru powoduje zawirowania. Wiatr wlewa się jak rzeka w doliny zmieniając lokalnie kierunek. Zderzają się masy powietrza, włażą jedna na drugą, lub interferują. Zwykła turbulencja daje się przewidzieć. Ma uzasadnienie. Można ją zobaczyć poprzez chmury, czy dymy. Można też ją sobie wyobrazić, więc nie zaskakuje. Oczywiście na to trzeba praktyki i doświadczenia by oswoić niewidzialne, przeźroczyste zjawiska.

Od czasu do czasu jest tak, że nic nie działa. Bezchmurne, leniwe ciepłe popołudnie maskuje dynamikę powietrza, w którym dzieje się jakaś rewolucja. Jakiś bunt. Wrażenie jest okropne. Jakby się było mrówką na wielkim prześcieradle, rozciąganym i trzepanym na raz przez kilka osób. Tylko aby się o tym przekonać trzeba wystartować.

Dziś wiało od morza. Było bezchmurne, późne popołudnie. Słońce nie było mocne. W prognozie wiatr słaby, na starcie też. Gdy wystartowałem miałem wrażenie że znajduje się pralce która zwariowała. Raz wirowała w lewo raz w prawo by następnie przejść w tryb płukania bez zwolnienia obrotów, i nagle się zatrzymać. i znów od nowa... Co chwilę wiało z innego kierunku. Lecąc po prostej leciałem z prędkością 30km/h by za moment lecieć 70. Nie wiem co spowodowało takie zamieszanie. Może "jet stream" wiejący z prędkością 300km/h wiele kilometrów nad ziemią zahaczył dolne warstwy? Może w powietrzu jak na wodzie rozeszła się jakaś fala? Nie wiem. Wiem jedno. W takie dni lepiej pozostać na ziemi...

2011/02/28

biale morze

Byl duzy mroz. Na rzekach pojawil sie śryż lodowy. (To takie okragle placki plynace rzeka ktore mylone sa z kra) Sryz splynal Wisla do morza. Wiejacy od wielu dni z kierunkow E wiatr spychal caly sryz lodowy w strone zatoki. Przez polwysep zostal zlapany jak w siec. Fragmenty poprzymarzaly do siebie i powstala pokrywa lodowa. Jednak nie jest to jeden wielki kawalek lodu. Pokrywa cala jest popekana i caly czas pracuje. Pod lod wlazi falowanie ktore lamie pokrywe w kre. Jak zmieni sie kierunek wiatru i mocniej dmuchnie z SW to wszystko odplynie w siną dal w ciagu kilku godzin. I wlasnie na tym polega niebezpieczenstwo. Zreszta widac na zdjeciach - kilka dni temu zmienil sie kierunek wiatru z NE na SE. I zaczal przepychac fragmenty lodu na polnoc. A ludziom sie wydaje ze szczelina w lodzie ma kilka cm, wiec nie jest grozna i wychodza w morze na kilka km... I tak bedzie wesolo do czasu zmiany kierunku wiatru...











Gdyby przy tych mrozach zamiast z E wialo by z N zamarloby ujscie wisly i byloby zagrozenie powodziowe przez zatory lodowe. Na szczescie jest tez tak, ze wiatr wiejacy z N zwykle nie jest tak zimny jak tez wiejacy z E.

2011/02/05


 lot w stronę masywu Annapurny, Pokhara, Nepal, listopad 2005.

W odmętach sieci znalazłem stary tekst o lataniu. Polecam tym, którzy są ciekawi silnych emocji u osób "zarażonych" chorobą lotniczą. Autor nieznany, tłumaczenie Jaro.

"Paralotniarstwo to śmierdząca sprawa.

Kiedy nie byłem paralotniarzem pracowałem jak człowiek, jadłem jak człowiek i spałem jak człowiek. Teraz latam. Latanie nie ma jakiegoś wyższego celu. Po prostu latasz. Ale jak już zaczniesz - przestanie cię bawić jakakolwiek forma aktywności na ziemi - będziesz się ciągle gapił w górę.

Kiedyś, kiedy prowadziłem samochód patrzyłem na drogę, teraz patrzę na niebo. Zanim zacząłem latanie pragnąłem długiego pasma sukcesów w pracy - teraz pragnę długich szlaków na niebie. Kiedyś marzyłem o głębszych relacjach z ludźmi teraz marzę o jeszcze wyższych lotach. Czy ludzkość wymyśliła kiedykolwiek bardziej egoistyczny sposób na życie? Bo, czy jestem lepszym człowiekiem przez to, ze latam? Nie sadzę. Raczej jestem gorszy, bo kiedy akurat nie latam, tylko o tym myślę. Może latanie to po prostu kompletnie nieuleczalne uzależnienie?

Nie ważne jak to nazwać, nieważne jak to definiować - to choroba! Możesz latać całymi dniami. Na żaglu w termice, pod podstawą, nad inwersją czy w konwergencji - nigdy nie będziesz miał dość latania. Zdarzyło Ci się kiedyś polatać tak, że po wylądowaniu mogłeś sobie powiedzieć - "tak, dziś już wszystko osiągnąłem" ; . Nie, nigdy i nigdy Ci się nie zdarzy. Zawsze będziesz chciał albo dłużej, albo wyżej, albo dalej. Zawsze mogłoby być lepiej,
gdybyś dłużej pociągnął w tym kominie, albo zakręcił go w drugą stronę, albo trochę wcześniej wystartował, albo nie wpakował się w to duszenie, albo przeczekał na żaglu, albo, albo, albo, albo... Znasz to, prawda?

Pełna satysfakcja. To się nigdy nie kończy. Może dlatego nigdy nie mamy dosyć. Może dlatego ciągle szukamy kolejnego noszenia, kolejnego lotu, kolejnej chmury, kolejnego momentu do startu i kolejnej góry. Tylko po to, żeby się unieść, zostawić za sobą wszystko inne w dole, coraz mniejsze i mniejsze i zamiast tego skupić się na tym jednym. Na tym noszeniu, na tej chmurze, na tym żaglu, na tym szlaku Cu...

Bywałem pijany z radości. Bywałem dumny z sukcesów i szczęśliwy. Jednak żaden inny moment w życiu nie jest dla mnie tak ważnym wspomnieniem jak mój najwyższy lot, czy mój najdłuższy przelot. Przy tym zadem lot nigdy nie jest podobny do żadnego innego lotu.

Od kiedy latam spośród wszystkich wiadomości najbardziej interesuje mnie prognoza pogody. Ale nie to czy będzie pięknie i słonecznie. Bardziej ciekawi mnie siła i kierunek wiatru (prawie nikt tego nie podaje - szczególnie!) i podstawy chmur (no tego, to już zupełnie nikt nie podaje!!!). Może to dlatego tak często skaczę po kanałach w radiu i w telewizji. Może to dlatego wyjeżdżam, chociaż wszystkim innym pogoda wydaje się tragiczna (bo "przecież sporo chmur na niebie").

W dodatku wszystko to, co przeżywam jest dla nielatajacych kompletnie nieopisywalne. Ich nie obchodzą duszenia i noszenia. Klapy i fronsztale. Dla nich żagiel to kawałek płótna, a kominy dymią i trudno zrozumieć, jak można do nich tęsknić. Dla mnie komin się zakłada, na żaglu można powisieć, a nawet posiwieć, a nad polaną wykręcić. Łatwej mi się dogadać z obcym, ale latającym Grekiem czy Japończykiem niż z własną żoną, czy matką. Dlatego już nigdy nie będę tym, kim byłem nim zacząłem latać. Dlatego nigdy pewnie nie będę do końca zadowolony.

I dlatego paralotniarstwo to śmierdząca sprawa"

2011/01/10