
Wiele się działo od mojego ostatniego wpisu. Były emocje, ogrom pracy, nowe fotograficzne projekty, a czasu na pisanie było niewiele. W zasadzie wcale. Już niebawem wodowanie nowej wystawy, na którą za moment będę zapraszać, ale najpierw chciałbym opowiedzieć Wam o Eli.
Ela przyjechała do nas (do mnie i Kamila) z Hiszpanii. Jest czarna i używana, ale nie bita. Ela to nasz wyśniony, wymarzony wiatrakowiec. Można na niej latać pojedynczo, lub w tandemie. Pilot zawsze siedzi z przodu.

Wiatrakowce nie się popularne w Polsce, z powodów proceduralnych, ale o tym nie będę się rozpisywać. To smutny epizod w polskim lotnictwie. Najważniejsze jest to, że wraz z Kamilem zaczynamy latać na Eli :-)

W najbliższych postach, oprócz fotografii opisywać będę wrażeniami z lotów na wiatrakowcach. Rozpoczyna się nowy rozdział w mojej lotniczej przygodzie i najwspanialsze jest to, że wszystko będzie cieszyć na nowo :-)
pozdrowienia,
Kacper